Na ostatniej sesji jedna z moich interpelacji dotyczyła odchodów psich, które "denerwują" wielu mieszkańców naszego miasta i są krytycznie komentowane przez turystów. Ponieważ nie świadczy to najlepiej o władzach miasta, także radnych, dlatego poprosiłam o zajęcie się tym problemem. Muszę przyznać, że już na następny dzień zauważyłam, że odchody są sprzątane. Niestety sprzątanie może być "syzyfowym zajęciem" i nie być skuteczne. Uważam, że najważniejsze są działania zapobiegawcze. Pamiętam z poprzednich kadencji stojące na ulicy Małachowskiego a także w wielu innych miejscach - kosze tzw. "dalmatyńczyki". Każdy mógł wziąć z nich torebkę i posprzątać po swoim czworonogu. Były też tablice informujące o wybiegach dla psów i napisy o zakazie wyprowadzania psów np. na trawniki. Jakoś teraz nie widzę tego. A szkoda.